
Autor: Anne Brontë
Tytuł: Lokatorka Wildfell Hall
Tytuł oryginalny: The Tenant of Wildfell Hall
Jedna z dwóch powieści najmłodszej z sióstr Brontë. Powieść związana jest z bratem autorki - Branwellem Brontë angielskim malarzem, który zmarł w wieku 31 lat z powodu alkoholizmu i narkomanii. Ostatnio dość popularna teoria głosi, że autorką wszystkich powieści była najstarsza z sióstr Charlotte. Mądrzejsze głowy to wymyślił nie będę polemizować ...
W opisie powieści możemy przeczytać:
"Losy kobiety walczącej o niezależność w świecie w którym w oczach społeczeństwa i w świetle prawa żona jest jedynie własnością swojego męża"
Cóż, moim zdaniem ktoś znowu na siłę próbuje przykleić książce łatkę "literatura feministyczna". Oczywiście jest to powieść świetnie oddająca realia XIX Anglii i rolę kobiety w tamtym okresie. Jednak to raczej opowieść o silnej woli, niezłomnym charakterze, wzniosłych ideałach tak charakterystycznych dla wchodzących dopiero w dorosłe życie. Jak bardzo idealizujemy partnera w początkowej fazie fascynacji, jak łatwo pomylić miłość z zakochaniem. Obecnie rozstanie jest bolesne, jednak nie łączy się z ostracyzmem. W XIX wieku rozwód, romans, czy porzucenie męża oznaczało wykluczenie z towarzystwa, zepchnięcie na margines życia, przyklejenie łatki "ladacznicy", pozostawienie bez środków do życia, bez kontaktu z dziećmi i rodziną. Jednak:
Czy dążenie do postępowania zgodnie z zasadami jakim hołdowano w domu rodzinnym jest walką o niezależność?
Czy dbanie o miłość, szacunek i zdrowie poślubionego człowieka jest walką o niezależność?
Czy obrona ukochanego dziecka przed upadkiem moralnym jest walką o niezależność?
raczej są to przejawy niesamowitego hartu ducha, wspaniałomyślność i wiele innych wartość tak zapomnianych w dzisiejszym samolubnym życiu.
Piękny wiktoriański romans, polecam jako przerywnik we współczesnej lekturze.
Recenzja bierze udział w wyzwaniu Klucznik