poniedziałek, 29 grudnia 2014

Takie tam wynalezione w necie :)


Jednak nie można generalizować ;)

http://weekend.gazeta.pl/weekend/1,138262,17151704,Piotr__bibliotekarz____Jest_taki_stereotyp__ze_przychodzi.html#Cuk

Życzenia

Troszkę spóźnione, ale to dlatego, że chciałam ze zdjęciem choinki (Jeszcze mi się jej nie udało sfotografować :( ) Życzę Wam wszystkiego co najlepsze, wielu radości i oby ten nadchodzący Nowy Rok niósł ze sobą tylko pozytywy, żeby w końcu było  więcej ciekawych książek, więcej czasu na ich przeczytanie i więcej czasu na ich omawianie :)

piątek, 28 listopada 2014

Recenzja po spotkaniu 22 listopada 2014r.

Nie mogę napisać już teraz obiektywnej recenzji  książki "Odcienie miłości" Alice Munro, ponieważ okazuje się że Klub czytał różne książki :(

Już tłumaczę co i dlaczego. Okazuje się że w BN dostępna jest publikacja tej samej autorki i pod tym samym tytułem, jednak zawarte są w niej opowiadania zupełnie inne niż w nowo wydanej przez Wydawnictwo Literackie książce "Odcienie miłości".

Jedyne co na tę chwilę mogę napisać to:

- większość z nas nie jest fanem krótkiej formy literackiej
- książka bardzo trudno dostępna, nie ma jej w czytelniach - podobno nie jest to autorka poczytna, co dziwi, bo z czystej ciekawości przejrzałam recenzje internetowe i peany wypisują na temat stylu, formy, barwnych i autentycznych bohaterach itp.
- styl raczej dziecinny (cytuje "nie wiem za co został przyznany Nobel?")
- opowiadania często dość przygnębiające, brak w nich zachęty do "walki o swoje", optymistycznego przesłania ...


Jak tylko przeczytam nowo wydaną książkę napiszę recenzje.

środa, 29 października 2014

Takie tam z Portugalii

Jesień już na dobre zagościła w naszym życiu (choć dziś za oknem piękne słońce) na dobry początek dnia, trochę wspomnień z Portugalii:
















poniedziałek, 20 października 2014

Spotkanie 22 listopada 2014r

Dziewczyny, spotykamy się 22 listopada 2014 o godzinie 18:00 u Agi.


Książka do przeczytania to  Alice Munro "Odcienie miłości"


Do zobaczenia :)

czwartek, 9 października 2014

E.L. James "Pięćdziesiąt twarzy Greya"


Autor: E.L. James
Tytuł; Pięćdziesiąt twarzy Greya
Tytuł oryginalny: Fifty Shades of Grey


Pisane recenzji książki, której się nie przeczytało jest trudne, a co dopiero książki, która wzbudzała tak ożywioną dyskusję w klubie, że niewiele brakowała a trzeba byłoby studzić emocje zimną wodą.

Zacznę od rzeczy co do których klub był zgodny - dzieło literacie jeśli chodzi o styl czy formę to to nie jest. Pozwolę sobie zacytować: słaba, naiwna, infantylna. Co do łatwości pochłaniania jedni twierdzą, że:

- wcale się nie czyta jej się dobrze, bo ja się męczyłam 3 miesiące zanim przebrnęłam.
- lekka, nie zajmująca umysłu, dobra na wakacje.
Jednakże nie to jest istota tej książki. Tu liczy się tylko treść i to co niesie ze sobą dla czytelnika lub raczej dla czytelniczki, ponieważ  większość odbiorców i wielbicieli tej książki stanowią kobiety.

Streszczenie subiektywne, a jakże :). Ale dość wierne ... by Krysia.


           Anastasia Steele, młoda studentka ostatniego roku w collegu w zastępstwie koleżanki jedzie przeprowadzić wywiad dla gazetki studenckiej z  biznesmenem Christianem Greyem. Biznesmen jest oczywiście młody, piękny, niewyobrażalnie bogaty, świetnie się ubiera i ogólnie wygląda jak młody bóg. A do tego jest wyraźnie zainteresowany nasza młodą bohaterką.

Sprawy szybko nabierają tempa. Christian Grey nawiązuje kontakt z Anastasią i jeszcze szybciej ją uwodzi, a ona poddaje mu się bez walki ;). Przy czym okazuje się, że jest 20-letnią amerykańską dziewicą! (Czy ktoś takie dziwo w Ameryce widział?)

Ale Christian Grey ma tajemnicę, chociaż nie robi z tej tajemnicy żadnej tajemnicy – lubi seks z tzw. uległymi. Jest mężczyzną dominującym, silnym i tylko takie zachowania seksualne mu odpowiadają. Gardzi „waniliowym”, czyli normalnym w powszechnym pojęciu, seksem. Przedstawia Anastasii propozycję, by weszła z nim w związek BDSM, by była jego uległą. Propozycja jest poparta konkretną umową z mnóstwem punktów, które w większości nie spodobały się Anastasii. Umowa miała zostać podpisana na czas określony z możliwością przedłużenia, gdyby obie strony były zainteresowane.

Dziewczyna jest zdezorientowana, zaskoczona, wstrząśnięta (tak jak Grey, gdy dowiaduje się, że jest ona dziewicą. Szybko zresztą rozwiązuje ten problem), nie chce być poddaną, uległą, nie chce być bita ani wiązana. Ale jej uczucie do Christiana jest tak wielkie i pochłaniające, że rozważa taką ewentualność, jeśli miałby być to jedyny sposób na związanie się z nim. Zanim podpiszą umowę, wiele razy się spotykają – to intensywna, choć krótka znajomość jest – i oczywiście uprawiają seks, nawet taki, który budzi początkowy sprzeciw Anastasii. Bo jak się okazuje, Grey nie tylko wygląda jak młody bóg, do tego jest też bogiem seksu, bo wystarczy, że tylko pojawi się w zasięgu wzroku dziewczyny, ona zaczyna drżeć, ściska ją w brzuchu, czerwieni się bezustannie i robi się wilgotna z podniecenia. A do tego okazuje się, że małe perwersje Christiana sprawiają jej dużą satysfakcję.

Ona poznaje jego rodziców (przybranych, był sierotą, matka narkomanka i prostytutka) i rodzeństwo (przybrane), on poznaje jej matkę i ojczyma. On próbuje być bardziej „normalny”, a ona pozwala się związywać. Próbują znaleźć złoty środek dla wspólnej relacji, chociaż podpisanie umowy tak czy inaczej jest niezbędne.

Grey swoich upodobań nabył od pierwszej kochanki, starszej od niego kobiety, zwanej panią Robinson, miał wtedy chyba 15 lat. Wyuczone zachowania były dla niego normą i nie chciał, ani nie potrzebował tego zmieniać, gdyż było mnóstwo kobiet chętnych być uległą dla pięknego biznesmena.

Anastasia w rezultacie nie podpisuje umowy, gdyż dochodzi do wniosku, że Christian nie jest zdolny do miłości, a przecież to miłość jest dla niej najważniejsza. Rozstają się i tom pierwszy kończy się jej rozpaczą.

 Klub podzielił się na dwa obozy:

 A.   Fascynacja - opinia napisana przez Elę

            Książka trafiła w moje ręce w bardzo zabawny sposób, w chwili gdy było o niej już bardzo głośno a ja – choć bibliotekarz i zapalony miłośnik książek dziwnym trafem o niej nie słyszałam.

Gdy wzięłam książkę do ręki i rozpoczęłam czytanie wessało mnie totalnie. W drodze do pracy i z pracy, w trakcie wykonywania obowiązków służbowych i domowych, przed snem i zaraz po przebudzeniu …  czytałam kiedy tylko się dało i poświęcałam tej książce każdą minutę jaką udało mi się wykraść szarej, pędzącej i jakże zwyczajnej codzienności.

            Po przeczytaniu z uśmiechem na ustach, zaczęłam się zastanawiać, dlaczego opisana przez E.L. James historia wzbudza tak wiele kontrowersji? Dlaczego czytają ją głównie kobiety, wśród których jedne są zachwycone a inne zniesmaczone czy wręcz zbulwersowane? Dlaczego książka w internecie opisywana jest jako literacka szmira i chłam i dlaczego w końcu – Ja zdecydowałam się po nią sięgnąć i co spowodowało, że się w niej zakochałam?

            Jestem wieloletnią mężatką i matką dwójki dzieci. Pracuję zawodowo i zmagam się z problemami dnia codziennego jak  wiele milionów ludzi na świecie. Moje życie nie jest idealne, ale nie jest też kompletnym niewypałem. Raz się czuję szczęśliwa, a raz mam wszystkiego dosyć. Czytając historię Christiana i Anastasji byłam szczęśliwa praktycznie przez cały czas. Dlaczego?

            Otóż książka ta wywoływała we mnie podczas czytania bardzo wiele przeróżnych emocji. Raz byłam zaciekawiona, innym razem rozbawiona. Wzruszona, zaniepokojona i wściekła również bywałam. Podniecona ? – a jakże ! Żyć nie umierać ! Jednym słowem miałam wszystko czego dusza może zapragnąć. Ciekawa byłam co wyniknie z dziwnego układu pomiędzy głównymi bohaterami i jak zakończą się ich wieczne rozstania i powroty. Wściekałam się na Anastsię za jej infantylność i brak wiary w siebie, a wzruszałam do łez gdy silny, pewny siebie i władczy Christian, padał na kolana przed swoją wybranką błagając ją by go nie porzucała i obiecując, że się zmieni. Podniecałam się czytając sceny erotyczne odgrywane w „czerwonym pokoju bólu” i umierałam z niepokoju, gdy pewnego razu samolot Christiana – Charlie Tango – nagle zniknął z radarów i nikt nie wiedział co się wydarzyło. I oczywiście marzyłam … o tym by mój mąż umiał pilotować samolot i zabierał mnie na kolację do Paryża w piątkowy wieczór po męczącym tygodniu pracy, byśmy mieli swój jacht, którym moglibyśmy pływać po mazurskich jeziorach, ale przede wszystkim marzyłam o większej ilości wolnego czasu, który moglibyśmy poświęcać sobie nawzajem, poznając swoje ciała od nowa i wciąż od nowa i ucząc się jak sprawiać sobie przyjemność.

Christian powtarzał Anastasji, że podnieca go zadawanie bólu i sprawowanie kontroli, jednocześnie jednak, wprowadzając swoją ukochaną w tajniki sztuki erotycznej robił wszystko aby tego bólu jej nie zadać i jej nie skrzywdzić. Dbał o nią. Martwił się, czy jest jej wygodnie, czy nic jej za mocno nie uciska, upewniał się, że to co robi sprawia przyjemność również i jej. A ona ? Mdlała z rozkoszy i „rozpadała się na kawałki” za każdym razem jak on ją dotknął, przeżywała orgazm za orgazmem i raz mówiła że odchodzi bo nie może zaspokoić jego potrzeb, po to by za chwilę wrócić i błagać go o więcej.

Książka rzeczywiście płytka i literacko słaba ale czyż nie romantyczna? Dla każdej zaganianej, zabieganej kobiety, nie mającej chwili czasu dla siebie, wiecznie niewyspanej i zastanawiającej się czy najpierw pomóc dziecku odrobić lekcje czy może wpierw ugotować pomidorową – wizja faceta, który ma wszystko czego zapragnie i chce tym czymś obdarować kobietę, którą kocha jest po prostu rewelacyjna. Nie martwić się o niespłacony kredyt i nie zapłacone rachunki tylko cieszyć się  wszystkim co oferuje życie. Facet nie dość że przystojny, wysportowany to i bardzo dobrze wykształcony oraz inteligentny. Momentami arogancki i pyskaty – to fakt, lecz jednocześnie zdający sobie sprawę ze swoich wad i emocjonalnych niedoskonałości. Jest gotowy na wszystko by nie stracić Anastasji, bo jak twierdzi nigdy nie wierzył w to, że uda mu się kogoś pokochać a jednak się udało. Miłość zapukała do drzwi jego biura w postaci młodziutkiej studentki, która przewróciła się już na samym progu i nic nie mógł na to poradzić.

Z główną bohaterką Ja się nie identyfikowałam, choć być może wiele czytelniczek tak uczyniło. Mnie ona nieco drażniła i nieraz się nawet dziwiłam co taki facet jak Christian w niej widzi, ale cóż, podobno przeciwieństwa się przyciągają i może właśnie na tym polega fenomen tej książki, że od początku była ona adresowana do kobiet i dlatego to męski bohater został tak wspaniale wykreowany.

  Dla mnie ta książka to forma oderwania się od rzeczywistości, kiedy ta już za bardzo zaczyna przygniatać, a nie ma czasu na spotkanie z przyjaciółką żeby się wygadać.


Czytałam całą trylogię już trzy razy i na pewno przeczytam jeszcze raz, nie zwracając zupełnie uwagi na błędy stylistyczne, czy też literackie niedociągnięcia. W końcu książki nie wymagające wysiłku umysłowego przy czytaniu, tzw. odmóżdżające też są ciągle wydawane bo jest na nie popyt.

B.   Nie przeczytałabym tego gdyby nie klub - opinia napisana przez Krysię

Skupię się na fabule i bohaterach, a może raczej bohaterce, bo przecież Grey jest doskonały: młody, zabójczo przystojny, świetnie ubrany, oczytany, gra na fortepianie, słucha muzyki klasycznej i mówi po francusku, no i jest świetnym biznesmenem, choć nie ma ani słowa o tym, na czym się wzbogacił, będąc jeszcze przed 30-tką (a nie był to spadek po bogatej cioci). Ostatni taki młody bogaty to Mark Elliot Zuckerberg – twórca Facebooka.

Więc na czym wzbogacił się Grey? Na broni? Na narkotykach? Chyba nie, zajmuje się przecież filantropią związaną z pomocą Sudanowi – no właśnie, do tego filantrop.

Akcja powieści osadzona jest w świecie realnym, współcześnie, to nie są żadne umowne krainy nie wiadomo gdzie leżące, to nie Śródziemie, ani dwory księżniczek piszących pamiętniki, ani dachy Florencji, po których skacze Bond. Akcja dzieje się w Seattle, więc realia współczesnego świata są zachowane, przynajmniej teoretycznie.

Ale sam Grey jest właściwie nieprawdziwy, bo to przecież facet idealny z małą skazą, niewartą uwagi w porównaniu z ilością zalet jakimi dysponuje. No i z dochodami z niewiadomego źródła. To taki współczesny książę z bajki, o którym marzą dziewice, znaczy dziewczęta i ich matki. To książę, który rzuci kobiecie świat do stóp, jeśli ona pozwoli się związać i przylać sobie pejczem.

A Anastasia? Czy to współczesny Kopciuszek marzący o miłości? Trochę tak, bo Ana marzy o miłości i to miłości wzajemnej, chce czułości, zainteresowania, zaopiekowania, chociaż troskliwość Greya często ja wkurza, gdyż utożsamia ją z kontrolą. No właśnie, Ana jest młoda, naiwna, potwornie infantylna, niepoukładana, egoistyczna, nie uczy się na błędach, nie słucha tego co mówi Grey, irytuje swoimi zachowaniem, w kółko się czerwieni i zagryza usta. Każdego by to doprowadziło do szału. Greya podnieca do szaleństwa.

I tak sobie czytam o tej dziewczyninie, która była chyba ostatnią 20-letnią amerykańską dziewicą i naprawdę nie mogę uwierzyć w tę historię, w to, że Grey się w niej zakochuje. Nie kupuję tego.

Co do ich seksualnych zabaw i perwersji, to nic z tego co robili mnie nie oburzyło, nie zniesmaczyło, nie zszokowało, ot, takie zabawy dorosłych.


Dlaczego ta książka zrobiła się tak popularna? Przecież wcześniej napisano tyle erotyków i to lepszych. Może rzeczywiście to kwestia reklamy? Dlaczego ta książka tak się podoba?


Może zapewnia oderwanie się od codzienności, nudnego męża i marudzących dzieci. Ja nie muszę się odrywać od takiej prozy, więc może dlatego mi się nie spodobała? Ale przecież zachwycają się nią również kobiety nieobarczone rodziną.

Ja nie wiem, nie mam pojęcia, mnie denerwowała i irytowała i sięgnęłam po nią tylko dlatego, że miałyśmy ją omawiać. Chociaż może dobrze się stało, że zostałam niejako zmuszona do jej przeczytania, bo dzięki temu wiem o czym „na mieście” mówią. Ale fenomenu tej książki nie pojmuję.

Nie polecam

 Dodam od siebie:

Choć ja do końca nie pojmuję fascynacji, którą wzbudziła w niektórych z nas oraz w świecie, trzeba przyznać, że nie ma dymu bez ognia i choćby dlatego, dla własnego osobistego doświadczenia i oceny warto tę książkę przeczytać, bo żadne doświadczenie nie jest marnowaniem czasu.

Propozycja książki na 28.11.2014r.





Na listopadowe spotkanie proponuję następujące książki do wyboru:


Numer jeden Alice Munro, krótkie opowiadania, myślę, że znajdą zwolenników :)
Numer dwa Mario Vargas Llosa, na pewno cięższa w odbiorze, jednak sądzę, że może znaleźć uznanie :)








środa, 8 października 2014

Kolejne spotkanie

Jednak czekanie na spotkanie do 28.02.2015r. to trochę zbyt długo, proponuję spotkać się jednak w listopadzie (Krysiu wybacz, będziesz z nami myślami :)) - termin 22.11.2014r. - proszę o potwierdzenie. Co do książki dam znać.

czwartek, 18 września 2014

Książka na kolejne spotkanie

Ponieważ narodził się pomysł aby na kolejne spotkanie przeczytać jakąś stara książkę kucharską (stara oznacz np. okres międzywojenny lub wcześniej ale w granicach rozsądku) - będziemy o tym dyskutować 27.09.

Żebyście mogły sobie dokładnie sprawę przemyśleć przedstawię szczegóły propozycji, zasady byłyby następujące (jest to inicjatywa Agi :)):

1. Należy wybrać tytuł (można znaleźć coś np. tu http://polona.pl/ )
2. Zapoznać się z książką
3. Ugotować 1 potrawę w domu (uwiecznić na fotkach, przesłanych na adres karol74d@gmail.com)
4. Ugotować kolejną potrawę na nasze spotkanie :)

Ja już dokonałam wyboru (nawet jeśli nie wykorzystamy tego pomysłu):
Ilustrowany kucharz krakowski dla oszczędnych gospodyń : smaczne i tanie obiady dla domów obywatelskich, według kuchni krakowskiej, litewskiej, francuskiej i wiedeńskiej [...]

środa, 17 września 2014

UWAGA Spotkanie Klubu w dniu 20 września 2014r przełożone

Już większość z Was wie, że sobotnie spotkanie u Eli nie odbędzie się.


W związku z powyższym zapraszam Klub do mnie 27.09.2014r. w menu będzie:


- rozmowa na temat "50 twarzy Greya"
- jedzonko a-la Portugalia (Tomates recheados, Pure de batats com macas, crem batido, arroz doce)
- porto
- nalewki własnej roboty


Na spotkanie należy stawić się o godzinie 18:00 na Bielanach, mile widziane przekąski własnej roboty w klimacie śródziemnomorskim :)


Do zobaczenia!

piątek, 12 września 2014

Rocznica założenia Klubu

Ponieważ niektórzy (tak, tak, o Tobie Krysiu mowa) maja plany na 20 lat do przodu ;) już dziś chciałabym ustalić termin spotkania rocznicowego, proponuje:


sobota 28 lutego 2015r.
u mnie
imprez pt.: "moja ulubiona postać z książki"
przebranie obowiązkowe :)

Nowa członkini grupy :)

Brakuje wypowiedzi obu El, ale zakładam, że jest to brak czasu, więc z ogromną radością witam w naszych szeregach Alicję :),

Spotkanie Klubu 20 Września 2014r.

Moje drogie, to już pewne, nie będę mogła uczestniczyć w naszym najbliższym spotkaniu, ale będę Wam kibicować z Portugalii. Przyznaje się, że nawet nie zaczęłam czytać wyznaczonej książki, ale solenie się zobowiązuje do umieszczenia recenzji:

Marek Krajewski - cały cykl z Popielskim
Josephine Tey - Serce dla sprawy
James Hamilton-Paterson - Dyskretny urok Fernet Branca



Dodatkowo za pośrednictwem Agnieszki przekażę do popróbowania tegoroczne nalewki :)

Kilka słów o Rydze, a w zasadzie o książkach w Rydze

Jako że to blog o książkach nie będę się rozwodzić o secesji, czarnym balsamie ryskim czy też specyficznej kuchni, napiszę za magazynem LOT 'u o pięciu wiekach książki ...
"Ryga w 2014r. została wyróżniona tytułem Europejskiej Stolicy Kultury. Jednym z wydarzeń uświetniających ten czas jest zorganizowana w Łotewskiej Bibliotece Narodowej wystawa 1514.Książka.2014. Dlaczego akurat początek w 1514r., 60 lat po wynalezieniu Gutenberga? A choćby dlatego, by pokazać, jak precyzyjnie książki pozwalają podróżować w czasie. Wystawa prezentuje 80 tytułów z tego roku. A potem mamy podróż przez kolejne kulturowe i cywilizacyjne przełomy w całej Europie - eksponaty pochodzą bowiem z 18 krajów."

powyższy cytat pochodzi z magazynu pokładowego Polskich Linii Lotniczych LOT 09/2014 ISSN 0239-9032


Ale żeby nie było tak całkiem o książkach ...


   








Chmielewska niezastapiona ... kilka słów Agnieszki


Autor: Joanna Chmielewska

Tytuł: "Wszystko czerwone"; "Romans waszych czasów"; "Całe zdanie nieboszczyka";

              


W te wakacje nie znalazłam książki, która by mnie zaciekawiła. W okresie urlopowym staram się wybierać książki, powiedzmy, nie najwyższych lotów, lekkie łatwe i przyjemne. Jeśli nic nie znajdę do czytania w bibliotece lub księgarni, sięgam do swoich zasobów i czytam wiecznie nieśmiertelną Chmielewską. W tym roku też tak było. Mam na myśli jej początkowe książki między innymi „Wszystko czerwone”, „Romans wszechczasów” czy  „Całe zdanie nieboszczyka”. Te trzy powieści szczególnie przypadły mi do gustu. Są to świetne kryminały, napisane lekkim językiem z dużym poczuciem humoru.

Polecam wszystkim na kiepski humor i na plażę.

czwartek, 4 września 2014

Arturo Perez-Reverte "Ostatnia bitwa Templariuszy" - recenzja Krysi


Autor: Arturo Perez-Reverte
Tytuł: Ostatnia bitwa Templariuszy
Tytuł oryginalny: La piel del tambor


„Ostatnią bitwę templariusza” czytałam już kiedyś, chyba z 10 lat temu i pamiętam, że Sewilla, w której dzieje się akcja zachwyciła mnie tak bardzo, że zapragnęłam do tego miasta pojechać. I w końcu nadszedł ten czas, niebawem zobaczę Sewillę. I żeby wprowadzić sie w klimat hiszpańsko-andaluzyjski postanowiłam poczytać trochę literatury hiszpańskiej lub o Hiszpanii traktującej. Przeczytałam m.in. „Pył z landrynek. Hiszpańskie fiesty” Katarzyny Kobylarczyk i srodze się zawiodłam, ale to na inną opowieść. To tyle tytułem tego przydługiego wstępu.

Sięgnęłam ponownie do „Ostatniej bitwy templariusza”, żeby przypomnieć sobie tamten zachwyt miastem.

Punktem wyjścia akcji jest email wysłany przez hakera, który włamuje się do osobistego, świetnie zabezpieczonego komputera Ojca Świętego. Wywołuje to oczywiście ogromne poruszenie wśród watykańskich informatyków i służb specjalnych. Tajemnicza wiadomość została wysłana z Hiszpanii i dotyczyła małego kościółka w Sewilli, któremu grozi rozbiórka, i na którego terenie zginęły dwie osoby. Do Andaluzji zostaje wysłany Lorenzo Quart, ksiądz do zadań specjalnych. To bardziej żołnierz niż kapłan, wykształcony, inteligentny, doświadczony w akcjach, np. w krajach byłej Jugosławii, zdyscyplinowany i oczywiście, jakżeby inaczej, bardzo przystojny i świetnie ubrany. Leci do Sewilli przeprowadzić śledztwo, znaleźć hakera i zamknąć kolejną sprawę. Ale sprawa nie jest taka prosta, haker jest nieuchwytny, proboszcz małego kościoła jest uparty i wojowniczy i planuje bronić swojej parafii do upadłego i w ogóle nie chce współpracować, konserwatorka zabytków pracująca w kościele trochę pomaga, arcybiskup sewilski jest wręcz wrogo nastawiony, jest też wielki bank planujący przejąć ziemie, na której stoi kościół i jest piękna kobieta, której rodzina od wieków patronowała tej małej świątyni. I ta kobieta, Macarena Bruner zburzy spokój naszego bohatera. Własną piersią będzie bronić kościoła i ksiądz Lorenzo tak się zapatrzy na tę pierś, że straci ostrość widzenia i instynkt samozachowawczy ;). Wszystkie osoby skupione wokół kościółka mają tajemnice i własne interesy, których pilnują i nikt nie jest zadowolony z obecności watykańskiego wysłannika.

Tajemnice zostaną wyjaśnione, chociaż w międzyczasie zginie jeszcze jeden człowiek, ale czy zakończenie będzie satysfakcjonowało kogokolwiek?

Powieść została napisana w 1990 roku, co przekłada się niestety na „przeterminowanie” techniczne. Żeby skorzystać z internetu potrzebny był wtedy modem do telefonu, komórki były rzadkością. Trochę to trąci myszką, ale nie jest to oczywiście wina pisarza, tylko czasów, które się tak szybko zmieniły.

Książkę dobrze się czyta, bo autor jest erudytą i świetnie pisze. Jest mnóstwo smaczków dotyczących księży, Watykanu, kultury hiszpańskiej, zakulisowych działań banków i oczywiście Sewilli. Bo miasto jest tu drugim bohaterem. Ksiądz Quart chodzi uliczkami i zaułkami, odwiedza lokale z Macareną i jej dom rodzinny, rozgrzane mury dodatkowo podnoszą temperaturę, a zapach kwiatów pomarańczy wprowadza romantyczny nastrój.

Powieść podobała mi się (w zasadzie to nic nie pamiętałam z poprzedniej lektury), chociaż chyba już bez takiego zachwytu, ale miasto nadal czaruje.

Dodam, że oczami duszy widziałam film, który można by nakręcić na podstawie tej książki. Lorenzo Quarta przerobiłabym na zimnego Anglika, którego by zagrał mój ulubiony Benedict Cumberbatch, Penelopa Cruz byłaby Macareną, jej mężem Javier Bardem, a antypatycznym arcybiskupem Sewilli Jeremy Irons. I tu skończyła mi się wena obsadowa. Kończę również recenzję, a książkę polecam.

czwartek, 17 lipca 2014

Sezon ogórkowy

Sezon ogórkowy w pełni, energia związana z intensywnymi warsztatami jogi mnie roznosi, może jakiś projekcik?

Proponuje: wybierzcie 1 książkę na "wakacje" i napiszcie recenzje oraz co Wami kierowało przy jej wyborze.

Nie musi być to nowość, gatunek dowolny, długość dzieła dowolna, czekam na tytuły do 24.07 a na recenzje do końca sierpnia br. (można pisać w komentarzach lub na adres karol74d@gmail.com).


Wszystkie zamieszczę na blogu:)

środa, 4 czerwca 2014

Wakacje, a więc zmiany w terminach i lekturach ;)

Drogie Panie, ponieważ piękny czas wakacji praktycznie już nastał udało się dojść do konsensusu, tak więc przenosimy spotkanie na wrzesień (20.09.14) i na nim omówimy "50 twarzy Greya"


Życzę Wam udanego wypoczynku :)


Oczywiście nie oznacza to ciszy na blogu śledźcie uważnie posty ... może się jakiś konkurs pojawić. Zaraz pewnie podniosą się głosy a co z nagrodami ... otóż robią się, proszę o wyrozumiałość i cierpliwość ... to może chociaż zdjęcia z początkiem robótek opublikuję ;)

niedziela, 1 czerwca 2014

sobota, 17 maja 2014

środa, 14 maja 2014

Spotkanie i recenzja ...


Ponieważ ostatnie spotkanie w większej części odbyło się na SOR-e Bielańskim (z mojej winy :( ), do tego nie wszyscy byli obecni, tak więc z recenzją jeszcze poczekam (przecież pisałam, że nieszczęścia chodzą stadami ... ), jednak na dobry początek napiszę, że książka wzbudziła emocję i 1,5h minęło w oka mgnieniu :)



Dyskusja co do kolejnego spotkania (pomimo wcześniejszych ustaleń) też się toczy - więc informacje organizacyjne podam wkrótce ...

czwartek, 8 maja 2014

Spotkanie Klubu 10 Maja 2014r

Jednak to prawda, że nieszczęścia chodzą parami, a nawet stadami, mnie właśnie dopadło takie stado i dlatego dość długo milczałam, za co przepraszam, od teraz obiecuję solennie poprawę :)


Przypominam, że spotykamy się 10 maja na pikniku (jeśli pogoda pozwoli) o 16:00 - Kępa Potocka.
W razie kolejnego stada nieszczęść w postaci deszczu, burzy, gradu, silnego wiatru i zimna zapraszam do mnie :)

poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Anne Brontë "Lokatorka Wildfell Hall"


Autor: Anne Brontë
Tytuł: Lokatorka Wildfell Hall
Tytuł oryginalny: The Tenant of Wildfell Hall

Jedna z dwóch powieści najmłodszej z sióstr Brontë.  Powieść związana jest z bratem autorki - Branwellem Brontë angielskim malarzem, który zmarł w wieku 31 lat z powodu alkoholizmu i narkomanii. Ostatnio dość popularna teoria głosi, że autorką wszystkich powieści była najstarsza z sióstr Charlotte. Mądrzejsze głowy to wymyślił nie będę polemizować ...
 
W opisie powieści możemy przeczytać:
 
"Losy kobiety walczącej o niezależność w świecie w którym w oczach społeczeństwa i w świetle prawa żona jest jedynie własnością swojego męża"
 
Cóż, moim zdaniem ktoś znowu na siłę próbuje przykleić książce łatkę "literatura feministyczna". Oczywiście jest to powieść  świetnie oddająca realia XIX Anglii i rolę kobiety w tamtym okresie. Jednak to raczej opowieść o silnej woli, niezłomnym charakterze, wzniosłych ideałach tak charakterystycznych dla wchodzących dopiero w dorosłe życie. Jak bardzo idealizujemy partnera w początkowej fazie fascynacji, jak łatwo pomylić miłość z zakochaniem. Obecnie rozstanie jest bolesne, jednak nie łączy się z ostracyzmem. W XIX wieku rozwód, romans, czy porzucenie męża  oznaczało wykluczenie z towarzystwa, zepchnięcie na margines życia, przyklejenie łatki "ladacznicy", pozostawienie bez środków do życia, bez kontaktu z dziećmi i rodziną. Jednak:
 
Czy dążenie do postępowania zgodnie z zasadami jakim hołdowano w domu rodzinnym jest walką o niezależność?
Czy dbanie o miłość, szacunek i zdrowie poślubionego człowieka jest walką o niezależność?
Czy obrona ukochanego dziecka przed upadkiem moralnym jest walką o niezależność?
 
raczej są to przejawy niesamowitego hartu ducha, wspaniałomyślność i wiele innych wartość tak zapomnianych w dzisiejszym samolubnym życiu. 

Piękny wiktoriański romans, polecam jako przerywnik we współczesnej lekturze.

Recenzja bierze udział w wyzwaniu Klucznik

piątek, 28 marca 2014

Anna Quindlen "Posiadłość Blessingów"


Autor: Anna Quindlen
Tytuł: Posiadłość Blessingów
Tytuł oryginalny: Blessings

Nie wiem, dlaczego akurat z szeregu podsuniętych książek autorów na O i Q wybrałam akurat tę, może z lenistwa bo autorem jest kobieta i za jednym zamachem "odpracuje" ;) dwa wyzwani, nie jest to już istotne, bo decyzji nie żałuje. Książka mnie urzekła.
 
Ciepła historia o miłości. Jednak nie tylko. Książka w prosty sposób opowiada o błędach młodości, drugich szansach i zadośćuczynieniu. O tym, że nie jesteśmy naznaczeni poprzez środowisko z którego wyrastamy, że możemy to zmienić.
 
Historia Skipa Cuddego, pani Blessing oraz małej Faith, połączonych wspólną tajemnicą. On młody mężczyzna  po przejściach (ma za sobą dziesięciomiesięczny pobyt w więzieniu). Ona dziedziczka na włościach, uparcie trzymająca się porządku sprzed 60 lat. Tak wiele ich różnie jednak bezgraniczna miłość do małej Faith podrzuconej pewnej nocy pod drzwi garażu posiadłości Blessings wyzwala w nich ukryte pokłady miłości. Pozwala im wyjść poza ramy narzucone im przez środowiska w których się wychowali, pozwala zmienić perspektywę, dostrzec rzeczy takimi jakimi są, bez gry pozorów.
Optymistyczna opowieść, dzięki niej troszkę lepiej czuje się w otaczającej mnie agresywnej rzeczywistości


Recenzja bierze udział w wyzwaniu Z literą w tle ; Klucznik

czwartek, 20 marca 2014

Sophie Kinsella "Nie powiesz nikomu?"


Autor: Sophie Kinsella
Tytuł: Nie powiesz nikomu?
Tytuł oryginalny: Can you keep a secret?

Książkę złapałam w biegu w znajomej wypożyczalni po zachęcającym komentarzu przyjaciółki.
 
Miałą racje pochłonęłam ja w dwa wieczory.
 
Książka opowiada o zwykłej młodej dziewczynie Emmie, która stara się znaleźć swój sposób na życie. Jej angielskie wychowanie i chęć nie "ranienia" otoczenia powoduje ukrywanie różnych "drobnych" tajemnic przed  rodzicami, chłopakiem, kolegami z pracy, rodzicami, przyjaciółkami:
 
- ... już dawno wypiłam wino, które tata kazał mi przechowywać przez dwadzieścia lat 
- ... ważę pięćdziesiąt dziewięć kilo, a nie pięćdziesiąt dwa, jak sądzi mój chłopak Connor 
- ... to ja zepsułam wtedy kopiarkę
- ... zmieniłam 3 z matmy na 5 w CV
- ... nie wiem co znaczy logistyczny
- ...moja kariera zawodowa to jakiś żart
- ... jestem beznadziejną asystentką marketingową
- ... nie lubię wyrobów koronkowych
 
I wszystko jest ok, do chwili, w której po spotkaniu biznesowym, które okazało się kompletną klapą wraca do Londynu, ponieważ kolejnym sekretem Emmy jest strach przed lataniem. A fatalny dzień, kilka drinków oraz duże turbulencje nie stanowią najlepszego połączenia. Wszystkie tłamszone w sobie sekrety i sekreciki nawet te najintymniejsze wylatują z Emmy zupełnie bez kontroli w stronę znudzonego Amerykanina. Dopiero lądowanie powstrzymuje przestraszoną dziewczynę. Jednak największy szok przeżywa kiedy okazuje się, że "znudzony Amerykanin" to w rzeczywistości właściciel firmy, w której pracuje ... co z tego wyniknie, czy Emma straci pracę? Przeczytaj na pewno nie pożałujesz. Humorystyczny, ciepły, przyjemny i odprężający romans z morałem. Stanowczo polecam.


Książka bierze udział w wyzwaniach:

wtorek, 18 marca 2014

Konkursy

W odpowiedzi na zarzuty (słuszne) o braku informacji o wygranych w konkursach donoszę co następuje:

1. Konkurs dot. ekranizacji Frankensteina wygrała Krysia (jedyna aktywna) - nagroda pączki została zamieniona na faworki (ilość "nagrody" można było obejrzeć poniżej) - jeśli nagrodzona się uprze pączki może otrzymać 27.03 :)

2. Quiz - nagrody otrzymają wszystkie biorące udział (Agnieszka, Ania, Krysia) - materiał wybrany, zakupiony i powoli zaczynam działać.

3. Ponieważ Ela zrobiła na nasze "Pumpkin Party" czarownicę z miotły - należy się jej wyróżnienie - szczegóły dogadamy osobiście ;)


I oczywiście dla transparentności następne "rozwiązania" quizów czy też konkursów będzie omawiane face to face bez "ściąg" :)

poniedziałek, 17 marca 2014

Debra Ginsberg "Ślepe Posłuszeństwo"


Autor: Debra Ginsberg
Tytuł: Ślepe posłuszeństwo
Tytuł oryginalny: Blind Submission

Na książkę zdecydowałyśmy się  ze względu na dostępność i ciepłe wspomnienia po jej lekturze kilku z nas.

Debiutancka powieść Debry Ginsberg opowiada o Angel Robinson, która za namową swego chłopaka stara się o prace w agencji literackiej. Ze względu na swoją miłość do książek z łatwością wychwytuje "perełki literackie" z hurtowo dostarczanych rękopisów. Jednak szybko okazuje się, że wymarzona praca nie jest tak idealna jakby się wydawało, szefowa z piekła rodem, samolubni współpracownicy, chłopak z aspiracjami pisarskimi, praca 24/24  anonimowy autor przesyłający powieść będącą odzwierciedleniem życia Angel (długo nie orientuje się, że to o niej!) a do tego nowa gwiazda agencji wyraźnie ją adoruje ...
 
Od razu napiszę, że nie podzieliłam entuzjazmu pozostałych, tak więc poniżej dwie opinie:
  
Opinia nr 1 (większa część klubu, pisana wbrew mojej woli ;)):
 
Książkę czytało się przyjemnie, lekko i szybko, wciągająca fabuła z morałem, jednak główna bohaterka dość irytująca, niepoukładana megalomanka. Co do szefowej, wredna manipulantka, ale za łatwo przystała na warunki Angel. Malcolm grafoman, egoista, pokazał, że piękne opakowanie często nie zawiera równie pięknego wnętrza.
Stanowczo polecana ...
 
Opinia nr 2 (moja własna, jakże osamotniona)
 
Gdyby nie konieczność przeczytania jej na spotkanie zrezygnowałabym po 20 stronach. Książka porównywana jest do "Diabeł ubiera się u Prady", fakt jest kilka wspólnych elementów takich jak wymagająca szefowa, "niewolnicza" praca jednak moim zdaniem to za mało aby mówić o takim porównaniu. Autorka nie przekonała mnie ani do fabuły, ani do bohaterów. Tak więc nie "kupiła" ani mojej sympatii ani współczucia szczególnie dla megalomanki Angel. Jedyną interesującą postacią jest dla mnie Damiano Vero były narkoman, który stworzył ciekawą  relację ze staczania się na dno i podnoszenia z niego w książce "Park Lambro".
Stanowczo odradzana ...
 
A morał z tego taki, że należy przeczytać aby wyrobić sobie własną opinię :)

Spotkanie 1 marca 2014 r.

Tym razem goscila nas u siebie Krysia - pyszny kurczak proszę o przepis :)
Mamy nową uczestniczkę spotkań - Elę - witamy serdecznie w naszym gronie :)

Ponieważ książka wywołała sporą dyskusje, recenzje zamieszcze w osobnym poscie.

Udało nam się zaplanować dwa kolene spotkania i dwie kolejne pozycje do przeczytania.

10 maja - klasyka:

Lew Tołstoj - Anna Karenina



Jeśli będzie ciepło proponuje spotkać się na kępie potockiej (przygotuje dla Was piknik :))

28 czerwca - współczesne:

E.L. James - 50 twarzy Greya

Nadrabiam zaległości

Na spotkanie marcowe (ostatnia sobota karnawału) solidnie się przygotowałyśmy:


czwartek, 27 lutego 2014

Mikołaj Łoziński "Reisefieber"


Autor: Mikołaj Łoziński
Tytuł: Reisefieber

Literacki debiut Mikołaja Łozińskiego poleciła mi znajoma. Pomimo, że książka nie jest w "moim stylu" zafascynowała mnie.

Autor wciąga nas w świat Daniela Reisa w chwili gdy ten po otrzymaniu wiadomości o śmierci matki jedzie do Paryża. Od dłuższego czasu nie utrzymywali kontaktu, więc Daniel nie wiedział ani o chorobie matki ani o jej śmierci. "Chłodne relacje" były wynikiem kłótni, tylko jaka to była kłótnia, która jej wersja, wstrząs wydobywa na światło dzienne zapomniane chwile, wydarzenia, osoby. Daniel odbywa podróż w głąb siebie. Podejmuje próbę rozprawienia się z trudną i bolesną przeszłością. Zrozumienia, dlaczego najbliżsi ranią się najbardziej. Dlaczego łatwiej nam nie mówić prawda lub po prostu przemilczeć pewne rzeczy? Dlaczego pamiętamy dane wydarzenie jako coś istotnego, kiedy dla innych jest tylko plamką na horyzoncie zdarzeń?

"Astrid  mówiła mi, że kiedy wracała z pracy ... codziennie czekałeś na nią z kwiatkiem w ręku. Nawet jak padał deszcz. .... Nie jestem pewien, ale pamiętam, jak tylko raz po nią wyszedłem. ..."
 
Czy w imię zazdrości, dumy, wstydu warto wyrzec się kontaktu z najbliższymi? Pytanie, na które być może znajdziesz odpowiedź po przeczytaniu "Reisefieber".
 
Książka zmusza do myślenia, pozostaje na długo z Tobą, jednak jest wymagająca i trudna w odbiorze oraz dość pesymistyczna, więc raczej nie polecam na długie deszczowe wieczory, jednak przy obecnej pogodzie, gdy słońce tak mocno świeci jak najbardziej :)



Recenzja bierze udział w wyzwaniu Z literą w tle

piątek, 21 lutego 2014

Josephine Tey "Młody i Niewinny"


Autor: Josephine Tey
Tytuł: Młody i niewinny
Tytuł oryginalny: A shilling for candles

Ponieważ kocham kryminały, postanowiłam sięgnąć po jedną z najsłynniejszych autorek kryminałów (tuż obok Agathy Christie i Dorothy L. Sayers) Wielkiej Brytanii. Zaczęłam nietypowo od kryminału na podstawie, którego film nakręcił Alfred Hitchcock.

I nie zawiodłam się.

Powieść opowiada o śledztwie w sprawie śmierci młodej kobiety znalezionej na plaży Westover. Czy to samobójstwo czy wypadek? Jeden dowód sprawia, że Scotland Yard, przejmuje śledztwo i szuka winnego zamordowania młodej kobiety, która okazuje się być sławną amerykańską aktorką Christine Clay. Bystry inspektor Grant rozpoczyna pogoń za tajemniczym mordercą. Dzielnie zagłębia się w światek artystycznej "bohemy" odsiewając prawdę od pomówień i zawistnych plotek. Nieoczekiwanie z pomocą w śledztwie przychodzi mu rezolutna młoda panna, która stara się uchronić go przed popełnieniem kolejnych błędów.

Autorka świetnie kreśli charaktery swoich postaci niezależnie czy jest to bystry inspektor Scotland Yardu, młody bankrut - nieudacznik czy też podlotek z zadatkami na detektywa. Powieść obfituje w wiele zwrotów akcji i do końca nie jest wiadome kto zabił ... jednym słowem ma wszystko co dobry kryminał powinien mieć.

Stanowczo polecam :)

Recenzja bierze udział w wyzwaniu Z literą w tle

poniedziałek, 17 lutego 2014

Hanna Łącka "Posłuchaj, Alali ..."


Autor: Hanna Łącka
Tytuł: Posłuchaj, Alali ...

Dawno nie byłam tak rozczarowana książką, podobno "... autorka długo nosiła w sercu tę opowieść, gdy obie dojrzały do narodzin, rozwiązanie trwało niespełna miesiąc ... " niestety można to wyczytać na każdej stronie. Historia została kompletnie zaprzepaszczona w natłoku niepotrzebnych zdarzeń, zbyt szczegółowych relacji, nieciekawych dialogów oraz braku konsekwencji w prowadzonej narracji.

Książka opowiada o trudnych relacjach rodzinnych, przyjaźni, miłości a w tle wypadają "trupy z szafy".
I wszystko byłoby fajnie, gdyby autorka prowadziła  dialog z czytelnikiem, powoli wprowadzając go w swój wymyślony świat. Myślę, że właśnie zbyt długie noszenie w sobie tej historii i emocjonalny do niej stosunek zaowocowały "wypluciem" z siebie niedopracowanego "utworu".

Prolog czytałam jeszcze z zainteresowaniem. Jednak już  kolejne rozdziały zaczął mnie męczyć i nudzić. Drętwe i płaskie dialogi pomiędzy poszczególnymi postaciami są nudne i zniechęcają do każdej postaci, w większości również nic nie wnoszą. Jest kilka ciekawych wątków, jak na przykład watek "Rudej", jednak są to pojedyncze przebłyski. Ogólnie książka słaba i jej nie polecam (chyba, że koś jest takim fanatykiem jak ja i lubi sprawdzić osobiście :) )

Recenzja bierze udział w wyzwaniu Z literą w tle

czwartek, 13 lutego 2014

William Trevor "Lato miłości"


Autor: Trevor William
Tytuł: Lato miłości
Tytuł oryginalny: Love and summer

Przyznam się, że sięgnęłam po książkę William Trevora angielskiego pisarza pochodzenia irlandzkiego, tylko ze względu na udział w wyzwaniu.
 
Jednak nie żałuje wyboru, pomimo wielu sprzecznych uczuć jakich doznałam podczas czytania lektury.
 
Głównymi bohaterami książki są mieszkańcy fikcyjnego Rathmoye w Irlandii. Ellie Dillahan, młoda dziewczyna, wychowana w sierocińcu przez siostry zakonne. Jej mąż Dillaham, pracowity farmer nie umiejący wyrażać swych uczuć, wciąż obwiniający się o tragiczny wypadek, w którym utracił pierwszą żonę i dziecko. Florian Kilderry, potomek włosko irlandzkiego małżeństwa artystów po trosze fotograf po trosze pisarz a ogólnie poszukujący zapomnienia, zagubiony w swych pragnieniach młody człowiek. Rodzeństwo Connulty. Joseph Paul Connulty stary kawaler, właściciel składu węgla i baru, maminsynek oraz Panna Connulty, prowadząca pensjonat, zgorzkniała stara panna naznaczona romansem z żonatym mężczyzną. Orpen Wren stary bezdomnyi trochę niezrównoważony dawny bibliotekarz z majątku Saint John. Bernadette O'Keeffe, sekretarka, asystentka, prawa ręka Josepha Paula Connulty, podkochująca się w nim.
 
 
Na początku dość trudno było mi wejść w rytm książki. Autor najpierw skoncentrował się na tle powieści, na życiu codziennym małego katolickiego miasteczka i jego okolic, na ludziach tam mieszkających i ich historiach, które miały wpływ na to kim się stali obecnie. Sedno historii można na początku nawet przeoczyć, bowiem z niewinnego pytani o drogę do spalonego kina rodzi się najpierw fascynacja, potem namiętność a na końcu miłość ... ale nic nie twa wiecznie, lato też kiedyś się kończy.
 
Autor zmusza do przemyśleń co w życiu jest cenne, czego z perspektywy czasu możemy bardziej żałować, czy poświęcenie w imię honoru nie będzie zbyt dużym brzemieniem, co w związku dwojga ludzi jest istotniejsze, na czym opiera się "dobre małżeństwo", jakie są prawdziwe przyczyny naszych działań, czy jesteśmy absolutnie szczerzy wobec siebie samych, czy wzorce nam wpojone i otrzymane wychowanie kładą się cieniem na naszym życiu pozwalając akceptować mniej i nie oczekiwać więcej, nie pragnąć, nie marzyć, nie czuć ....
 
Pomimo pewnych niedociągnięć, książkę polecam, wszystkim, którzy lubią jak pozostawia ona w ich duszach ślad ...

Recenzja bierze udział w wyzwaniu Z literą w tle

środa, 5 lutego 2014

UWAGA Quiz



Zgodnie z obietnica postanowiłam zorganizować dodatkowy quiz z nagrodami.

Ponieważ spotykamy się dopiero 1 marca 2014r. macie trochę czasu.

Odpowiedzi należy zapisać na kartach, które przedstawicie na spotkaniu.

Zachęcam, nie można pozwolić aby Krysia wygrała w przedbiegach ;)

Quiz dotyczy Benedicta Cumberbatch’a:

1.      Jaką postać zagrał w filmie z 2003r. „Zabić króla”?

2.      Czy postać którą grał w „Darwin. Miłość i Ewolucja” z 2009r. to Joseph Hooker?

3.      Podaj tytuł filmu Stevena Spielberga z 2011 w którym zagrał główną rolę (imię i nazwisko postaci dodatkowo punktowane)

4.      Podaj nazwę produkcji telewizyjnej za którą otrzymał nagrodę w kategorii „Najlepszy aktor (Crime Thriller Awards)”

5.      Podaj tytuł sztuki wystawianej w 2011 w National Theatre, za którą otrzymał nagrodę - Laurence Olivier Award for Best Actor

Nagroda: Chusta lub szal z bawełny na chłodne letnie wieczory pod poniższym linkiem można podejrzeć wzór, kolory oczywiście zgodnie z gustem zwyciężczyni J  

http://pasjemarszy.blogspot.com/2013/06/entrelac-i-candy.html

wtorek, 4 lutego 2014

Takie małe co nieco o książkach ...


Książka to... – ...taki mały telewizor w głowie.

Wyszukane na demotywatorach

Zmiana terminu spotkania

Za zgodą wszystkich zainteresowanych, termin kolejnego spotkania, na którym omówimy książkę Debory Ginsberg "Ślepe posłuszeństwo" to 1 marca 2014r.

Spotkamy się u Krysi, która w ramach rekompensaty zaofiarowała się udostępnić nam lokal oraz nakarmić nas (oczywiście jak zwykle mile widziane wsparcie w formie % i sałatkowej)

poniedziałek, 3 lutego 2014

Pomyłka Krysi

Niestety Krysia wykazała się gapiostwem u dentysty i umówiła się na wizytę - leczenie kanałowe (próbuje wzbudzić litość ;)) na 22 lutego 2014r. - tak więc moje drogie propozycja jest aby przełożyć nasze spotkanie na tydzień później 1 marca 2013 (w ramach zadośćuczynienia Krysia zaprasza do siebie - coś nam ugotuje :))

BŁAGAM, przeczytajcie tego posta i dajcie znać.

Problemy czytelnika


Przeglądałam dziś nowości w empik i po raz kolejny trafiło mnie coś takiego, że już dłużej nie zdzierżę … widząc proponowaną ofertę książkową nie dziwi mnie, że coraz mniej osób sięga po książkę.
  
Ja się pytam jak można zalewać rynek takim chłamem?
 
 Swego czasu zrobiłam pewien eksperyment i przeczytałam 8 książek pewnej autorki (akurat ukazała się nowa książka i jedna z księgarni postanowiła wydać „pakiet”, co by zarobić), przy czwartej byłam w stanie określić jakich bohaterów spotkam na kartach kolejnej powieści, jaki będzie temat przewodni oraz jak się skończy, żeby nie było przebrnęłam wszystkie zakupione pozycje, więc skale porównawczą, wyrobiłam sobie solidną. Od tamtego czasu nadal ukazują się nowe pozycje tej autorki jak również wznowienia poprzednich książek, natomiast na pozycje ciekawe, niekonwencjonalne, napisane świetnym językiem (choć czasami należałoby oddać słuszne zasługi tłumaczowi), czeka się latami.
 
Weźmy na przykład Aleksandrę Marininę, publikuje w Rosji od 1992, w 2012 roku ukazała się jej ostatnia (jak na razie) powieść. U nas na 42 tytuły wydano raptem 12 i to nie po kolei, zaznaczam, że nakład się wyprzedaje i jest wielu zainteresowanych, w bibliotekach książka cieszy się dużą popularnością.
 
Więc pytam jak można, nie dbać o czytelnika/ klienta, jak można oferować byle co za cenę, która przekracza zdrowy rozsądek?

piątek, 24 stycznia 2014

UWAGA konkurs


Ogłaszam konkurs na najlepszą ekranizację książki Mary Shelley „Frankenstein” – pisząc najlepsza mam na myśli najwierniejsza.

Głosujemy na 4 ekranizacje:

1.      Ekranizacja z 1910 „Frankenstein” reż. Jamesa Searle Dawleya
„Młody student Frankenstein, pracując samotnie w uniwersyteckim laboratorium, próbuje zgłębić tajemnicę życia i stworzyć idealnego człowieka. Jednak z ogromnego kotła z odczynnikami wyłania się daleka od ideału, paskudna istota – monstrum. Frankenstein przerażony jego widokiem mdleje, a następnie wzburzony opuszcza laboratorium przekonany, że eksperyment się nie udał. W domu roztrzęsionego studenta uspokaja narzeczona Elizabeth. Jednak stwór, który nie może istnieć bez swojego stwórcy, podąża za nim i zaczyna nachodzić go w jego mieszkaniu. Potwór pojawia się ponownie w dniu ślubu Elizabeth i Frankensteina. Zauważa swoje odbicie w lutrze, ze strachem zasłania twarz przed swoim własnym widokiem, po czym znika. Odbicie w lustrze pozostaje jednak nieporuszone. Frankenstein podchodzi do zwierciadła i zamiast swojego wizerunku widzi potwora, który jednak w końcu znika, przywracając studentowi jego własne odbicie.
Ostatnia scena jest metaforą, swoistą walką dusz monstrum i studenta, mającą zwrócić uwagę widza na kwestię odpowiedzialności człowieka ingerującego w prawa natury, który eksperymentuje na polu zastrzeżonym dla sił nadprzyrodzonych.”
2.      Ekranizacja z 1931 „Frankenstein” reż. James Whale
„Sukces filmu Dracula z 1931 zachęcił amerykańskich producentów i reżyserów do produkcji nowych horrorów. Po raz kolejny filmowcy zainspirowali się literaturą, a konkretnie powieścią Mary Shelley.
Film nie jest jednak wierną adaptacją tego utworu. Na przykład w powieści nie zostało nic napisane o sposobie, w jaki doktor ożywił ludzkie zwłoki, w filmie zaś wykorzystuje on do tego elektryczność.
Film zawiera też rozmaite efekty akustyczne zwiększające atmosferę napięcia i grozy (jak np. wyładowania atmosferyczne). Rola Borisa Karloffa przeszła do historii kina grozy, podobnie jak wcześniej rola Beli Lugosi w Draculi. Na długie lata po emisji filmu postać potwora nieodłącznie kojarzyła się z twarzą Karloffa i charakteryzacją stworzoną przez Jacka Pierce'a. Sukces Frankenstaina zachęcił twórców do nakręcenia kontynuacji. W 1935 roku powstał film Narzeczona Frankensteina z Elsą Lanchester.”
3.      Ekranizacja z 1957 „Przekleństwo Frankensteina” reż. Terence Fisher
„Baron Victor Frankenstein przebywa więzieniu, czekając na wyrok śmierci za zabójstwo. Próbuje uniknąć egzekucji opowiadając spowiednikowi o swoich naukowych eksperymentach. Ich efektem było ożywienia martwego ciała. Powstał w ten sposób stwór, którego mordercza natura doprowadziła do tragedii...”
4.      Ekranizacja z 1994 roku „Frankenstein” reż.  Kenneth Branagh
„1794 rok. Załoga statku żeglującego w pobliżu Arktyki bierze na pokład nieznanego mężczyznę, a w tle słychać tajemnicze odgłosy. Ów mężczyzna przedstawia się kapitanowi jako Wiktor Frankenstein i opowiada mu o swojej historii oraz o tym jak trafił na statek. Okazuje się że stworzył on potwora z ludzkich szczątków który szuka towarzyszki życia”
 Zamieszczone powyżej opisy pochodzą z Wikipedii, jednak w necie można znaleźć wiele recenzji, gorąco polecam np.: http://film.onet.pl/artykuly-i-wywiady/frankenstein-nie-straszyl-prawie-20-lat/z45wf
Konkurs trwa do 22.02.2014r.
Głosy oddajemy poprzez wskazanie w komentarzu, który z filmów w naszej ocenie najwierniej oddaje powieść.
Nagrodą w konkursie będą pyszne pączki od Dybalskiego (Tłusty Czwartek już 27.02 :) )

PS. Jak będziecie aktywne to załatwię do obejrzenia kopie z roku 1994.