czwartek, 9 października 2014

E.L. James "Pięćdziesiąt twarzy Greya"


Autor: E.L. James
Tytuł; Pięćdziesiąt twarzy Greya
Tytuł oryginalny: Fifty Shades of Grey


Pisane recenzji książki, której się nie przeczytało jest trudne, a co dopiero książki, która wzbudzała tak ożywioną dyskusję w klubie, że niewiele brakowała a trzeba byłoby studzić emocje zimną wodą.

Zacznę od rzeczy co do których klub był zgodny - dzieło literacie jeśli chodzi o styl czy formę to to nie jest. Pozwolę sobie zacytować: słaba, naiwna, infantylna. Co do łatwości pochłaniania jedni twierdzą, że:

- wcale się nie czyta jej się dobrze, bo ja się męczyłam 3 miesiące zanim przebrnęłam.
- lekka, nie zajmująca umysłu, dobra na wakacje.
Jednakże nie to jest istota tej książki. Tu liczy się tylko treść i to co niesie ze sobą dla czytelnika lub raczej dla czytelniczki, ponieważ  większość odbiorców i wielbicieli tej książki stanowią kobiety.

Streszczenie subiektywne, a jakże :). Ale dość wierne ... by Krysia.


           Anastasia Steele, młoda studentka ostatniego roku w collegu w zastępstwie koleżanki jedzie przeprowadzić wywiad dla gazetki studenckiej z  biznesmenem Christianem Greyem. Biznesmen jest oczywiście młody, piękny, niewyobrażalnie bogaty, świetnie się ubiera i ogólnie wygląda jak młody bóg. A do tego jest wyraźnie zainteresowany nasza młodą bohaterką.

Sprawy szybko nabierają tempa. Christian Grey nawiązuje kontakt z Anastasią i jeszcze szybciej ją uwodzi, a ona poddaje mu się bez walki ;). Przy czym okazuje się, że jest 20-letnią amerykańską dziewicą! (Czy ktoś takie dziwo w Ameryce widział?)

Ale Christian Grey ma tajemnicę, chociaż nie robi z tej tajemnicy żadnej tajemnicy – lubi seks z tzw. uległymi. Jest mężczyzną dominującym, silnym i tylko takie zachowania seksualne mu odpowiadają. Gardzi „waniliowym”, czyli normalnym w powszechnym pojęciu, seksem. Przedstawia Anastasii propozycję, by weszła z nim w związek BDSM, by była jego uległą. Propozycja jest poparta konkretną umową z mnóstwem punktów, które w większości nie spodobały się Anastasii. Umowa miała zostać podpisana na czas określony z możliwością przedłużenia, gdyby obie strony były zainteresowane.

Dziewczyna jest zdezorientowana, zaskoczona, wstrząśnięta (tak jak Grey, gdy dowiaduje się, że jest ona dziewicą. Szybko zresztą rozwiązuje ten problem), nie chce być poddaną, uległą, nie chce być bita ani wiązana. Ale jej uczucie do Christiana jest tak wielkie i pochłaniające, że rozważa taką ewentualność, jeśli miałby być to jedyny sposób na związanie się z nim. Zanim podpiszą umowę, wiele razy się spotykają – to intensywna, choć krótka znajomość jest – i oczywiście uprawiają seks, nawet taki, który budzi początkowy sprzeciw Anastasii. Bo jak się okazuje, Grey nie tylko wygląda jak młody bóg, do tego jest też bogiem seksu, bo wystarczy, że tylko pojawi się w zasięgu wzroku dziewczyny, ona zaczyna drżeć, ściska ją w brzuchu, czerwieni się bezustannie i robi się wilgotna z podniecenia. A do tego okazuje się, że małe perwersje Christiana sprawiają jej dużą satysfakcję.

Ona poznaje jego rodziców (przybranych, był sierotą, matka narkomanka i prostytutka) i rodzeństwo (przybrane), on poznaje jej matkę i ojczyma. On próbuje być bardziej „normalny”, a ona pozwala się związywać. Próbują znaleźć złoty środek dla wspólnej relacji, chociaż podpisanie umowy tak czy inaczej jest niezbędne.

Grey swoich upodobań nabył od pierwszej kochanki, starszej od niego kobiety, zwanej panią Robinson, miał wtedy chyba 15 lat. Wyuczone zachowania były dla niego normą i nie chciał, ani nie potrzebował tego zmieniać, gdyż było mnóstwo kobiet chętnych być uległą dla pięknego biznesmena.

Anastasia w rezultacie nie podpisuje umowy, gdyż dochodzi do wniosku, że Christian nie jest zdolny do miłości, a przecież to miłość jest dla niej najważniejsza. Rozstają się i tom pierwszy kończy się jej rozpaczą.

 Klub podzielił się na dwa obozy:

 A.   Fascynacja - opinia napisana przez Elę

            Książka trafiła w moje ręce w bardzo zabawny sposób, w chwili gdy było o niej już bardzo głośno a ja – choć bibliotekarz i zapalony miłośnik książek dziwnym trafem o niej nie słyszałam.

Gdy wzięłam książkę do ręki i rozpoczęłam czytanie wessało mnie totalnie. W drodze do pracy i z pracy, w trakcie wykonywania obowiązków służbowych i domowych, przed snem i zaraz po przebudzeniu …  czytałam kiedy tylko się dało i poświęcałam tej książce każdą minutę jaką udało mi się wykraść szarej, pędzącej i jakże zwyczajnej codzienności.

            Po przeczytaniu z uśmiechem na ustach, zaczęłam się zastanawiać, dlaczego opisana przez E.L. James historia wzbudza tak wiele kontrowersji? Dlaczego czytają ją głównie kobiety, wśród których jedne są zachwycone a inne zniesmaczone czy wręcz zbulwersowane? Dlaczego książka w internecie opisywana jest jako literacka szmira i chłam i dlaczego w końcu – Ja zdecydowałam się po nią sięgnąć i co spowodowało, że się w niej zakochałam?

            Jestem wieloletnią mężatką i matką dwójki dzieci. Pracuję zawodowo i zmagam się z problemami dnia codziennego jak  wiele milionów ludzi na świecie. Moje życie nie jest idealne, ale nie jest też kompletnym niewypałem. Raz się czuję szczęśliwa, a raz mam wszystkiego dosyć. Czytając historię Christiana i Anastasji byłam szczęśliwa praktycznie przez cały czas. Dlaczego?

            Otóż książka ta wywoływała we mnie podczas czytania bardzo wiele przeróżnych emocji. Raz byłam zaciekawiona, innym razem rozbawiona. Wzruszona, zaniepokojona i wściekła również bywałam. Podniecona ? – a jakże ! Żyć nie umierać ! Jednym słowem miałam wszystko czego dusza może zapragnąć. Ciekawa byłam co wyniknie z dziwnego układu pomiędzy głównymi bohaterami i jak zakończą się ich wieczne rozstania i powroty. Wściekałam się na Anastsię za jej infantylność i brak wiary w siebie, a wzruszałam do łez gdy silny, pewny siebie i władczy Christian, padał na kolana przed swoją wybranką błagając ją by go nie porzucała i obiecując, że się zmieni. Podniecałam się czytając sceny erotyczne odgrywane w „czerwonym pokoju bólu” i umierałam z niepokoju, gdy pewnego razu samolot Christiana – Charlie Tango – nagle zniknął z radarów i nikt nie wiedział co się wydarzyło. I oczywiście marzyłam … o tym by mój mąż umiał pilotować samolot i zabierał mnie na kolację do Paryża w piątkowy wieczór po męczącym tygodniu pracy, byśmy mieli swój jacht, którym moglibyśmy pływać po mazurskich jeziorach, ale przede wszystkim marzyłam o większej ilości wolnego czasu, który moglibyśmy poświęcać sobie nawzajem, poznając swoje ciała od nowa i wciąż od nowa i ucząc się jak sprawiać sobie przyjemność.

Christian powtarzał Anastasji, że podnieca go zadawanie bólu i sprawowanie kontroli, jednocześnie jednak, wprowadzając swoją ukochaną w tajniki sztuki erotycznej robił wszystko aby tego bólu jej nie zadać i jej nie skrzywdzić. Dbał o nią. Martwił się, czy jest jej wygodnie, czy nic jej za mocno nie uciska, upewniał się, że to co robi sprawia przyjemność również i jej. A ona ? Mdlała z rozkoszy i „rozpadała się na kawałki” za każdym razem jak on ją dotknął, przeżywała orgazm za orgazmem i raz mówiła że odchodzi bo nie może zaspokoić jego potrzeb, po to by za chwilę wrócić i błagać go o więcej.

Książka rzeczywiście płytka i literacko słaba ale czyż nie romantyczna? Dla każdej zaganianej, zabieganej kobiety, nie mającej chwili czasu dla siebie, wiecznie niewyspanej i zastanawiającej się czy najpierw pomóc dziecku odrobić lekcje czy może wpierw ugotować pomidorową – wizja faceta, który ma wszystko czego zapragnie i chce tym czymś obdarować kobietę, którą kocha jest po prostu rewelacyjna. Nie martwić się o niespłacony kredyt i nie zapłacone rachunki tylko cieszyć się  wszystkim co oferuje życie. Facet nie dość że przystojny, wysportowany to i bardzo dobrze wykształcony oraz inteligentny. Momentami arogancki i pyskaty – to fakt, lecz jednocześnie zdający sobie sprawę ze swoich wad i emocjonalnych niedoskonałości. Jest gotowy na wszystko by nie stracić Anastasji, bo jak twierdzi nigdy nie wierzył w to, że uda mu się kogoś pokochać a jednak się udało. Miłość zapukała do drzwi jego biura w postaci młodziutkiej studentki, która przewróciła się już na samym progu i nic nie mógł na to poradzić.

Z główną bohaterką Ja się nie identyfikowałam, choć być może wiele czytelniczek tak uczyniło. Mnie ona nieco drażniła i nieraz się nawet dziwiłam co taki facet jak Christian w niej widzi, ale cóż, podobno przeciwieństwa się przyciągają i może właśnie na tym polega fenomen tej książki, że od początku była ona adresowana do kobiet i dlatego to męski bohater został tak wspaniale wykreowany.

  Dla mnie ta książka to forma oderwania się od rzeczywistości, kiedy ta już za bardzo zaczyna przygniatać, a nie ma czasu na spotkanie z przyjaciółką żeby się wygadać.


Czytałam całą trylogię już trzy razy i na pewno przeczytam jeszcze raz, nie zwracając zupełnie uwagi na błędy stylistyczne, czy też literackie niedociągnięcia. W końcu książki nie wymagające wysiłku umysłowego przy czytaniu, tzw. odmóżdżające też są ciągle wydawane bo jest na nie popyt.

B.   Nie przeczytałabym tego gdyby nie klub - opinia napisana przez Krysię

Skupię się na fabule i bohaterach, a może raczej bohaterce, bo przecież Grey jest doskonały: młody, zabójczo przystojny, świetnie ubrany, oczytany, gra na fortepianie, słucha muzyki klasycznej i mówi po francusku, no i jest świetnym biznesmenem, choć nie ma ani słowa o tym, na czym się wzbogacił, będąc jeszcze przed 30-tką (a nie był to spadek po bogatej cioci). Ostatni taki młody bogaty to Mark Elliot Zuckerberg – twórca Facebooka.

Więc na czym wzbogacił się Grey? Na broni? Na narkotykach? Chyba nie, zajmuje się przecież filantropią związaną z pomocą Sudanowi – no właśnie, do tego filantrop.

Akcja powieści osadzona jest w świecie realnym, współcześnie, to nie są żadne umowne krainy nie wiadomo gdzie leżące, to nie Śródziemie, ani dwory księżniczek piszących pamiętniki, ani dachy Florencji, po których skacze Bond. Akcja dzieje się w Seattle, więc realia współczesnego świata są zachowane, przynajmniej teoretycznie.

Ale sam Grey jest właściwie nieprawdziwy, bo to przecież facet idealny z małą skazą, niewartą uwagi w porównaniu z ilością zalet jakimi dysponuje. No i z dochodami z niewiadomego źródła. To taki współczesny książę z bajki, o którym marzą dziewice, znaczy dziewczęta i ich matki. To książę, który rzuci kobiecie świat do stóp, jeśli ona pozwoli się związać i przylać sobie pejczem.

A Anastasia? Czy to współczesny Kopciuszek marzący o miłości? Trochę tak, bo Ana marzy o miłości i to miłości wzajemnej, chce czułości, zainteresowania, zaopiekowania, chociaż troskliwość Greya często ja wkurza, gdyż utożsamia ją z kontrolą. No właśnie, Ana jest młoda, naiwna, potwornie infantylna, niepoukładana, egoistyczna, nie uczy się na błędach, nie słucha tego co mówi Grey, irytuje swoimi zachowaniem, w kółko się czerwieni i zagryza usta. Każdego by to doprowadziło do szału. Greya podnieca do szaleństwa.

I tak sobie czytam o tej dziewczyninie, która była chyba ostatnią 20-letnią amerykańską dziewicą i naprawdę nie mogę uwierzyć w tę historię, w to, że Grey się w niej zakochuje. Nie kupuję tego.

Co do ich seksualnych zabaw i perwersji, to nic z tego co robili mnie nie oburzyło, nie zniesmaczyło, nie zszokowało, ot, takie zabawy dorosłych.


Dlaczego ta książka zrobiła się tak popularna? Przecież wcześniej napisano tyle erotyków i to lepszych. Może rzeczywiście to kwestia reklamy? Dlaczego ta książka tak się podoba?


Może zapewnia oderwanie się od codzienności, nudnego męża i marudzących dzieci. Ja nie muszę się odrywać od takiej prozy, więc może dlatego mi się nie spodobała? Ale przecież zachwycają się nią również kobiety nieobarczone rodziną.

Ja nie wiem, nie mam pojęcia, mnie denerwowała i irytowała i sięgnęłam po nią tylko dlatego, że miałyśmy ją omawiać. Chociaż może dobrze się stało, że zostałam niejako zmuszona do jej przeczytania, bo dzięki temu wiem o czym „na mieście” mówią. Ale fenomenu tej książki nie pojmuję.

Nie polecam

 Dodam od siebie:

Choć ja do końca nie pojmuję fascynacji, którą wzbudziła w niektórych z nas oraz w świecie, trzeba przyznać, że nie ma dymu bez ognia i choćby dlatego, dla własnego osobistego doświadczenia i oceny warto tę książkę przeczytać, bo żadne doświadczenie nie jest marnowaniem czasu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz