Ogłaszam konkurs na najlepszą ekranizację książki Mary Shelley „Frankenstein” – pisząc najlepsza mam na myśli najwierniejsza.
Głosujemy na 4 ekranizacje:
1.
Ekranizacja z 1910 „Frankenstein” reż. Jamesa Searle
Dawleya
„Młody student Frankenstein,
pracując samotnie w uniwersyteckim laboratorium, próbuje zgłębić tajemnicę
życia i stworzyć idealnego człowieka. Jednak z ogromnego kotła z odczynnikami
wyłania się daleka od ideału, paskudna istota – monstrum. Frankenstein
przerażony jego widokiem mdleje, a następnie wzburzony opuszcza laboratorium
przekonany, że eksperyment się nie udał. W domu roztrzęsionego studenta
uspokaja narzeczona Elizabeth. Jednak stwór, który nie może istnieć bez swojego
stwórcy, podąża za nim i zaczyna nachodzić go w jego mieszkaniu. Potwór pojawia
się ponownie w dniu ślubu Elizabeth i Frankensteina. Zauważa swoje odbicie w
lutrze, ze strachem zasłania twarz przed swoim własnym widokiem, po czym znika.
Odbicie w lustrze pozostaje jednak nieporuszone. Frankenstein podchodzi do
zwierciadła i zamiast swojego wizerunku widzi potwora, który jednak w końcu
znika, przywracając studentowi jego własne odbicie.
Ostatnia scena jest metaforą,
swoistą walką dusz monstrum i studenta, mającą zwrócić uwagę widza na kwestię
odpowiedzialności człowieka ingerującego w prawa natury, który eksperymentuje
na polu zastrzeżonym dla sił nadprzyrodzonych.”
2.
Ekranizacja
z 1931 „Frankenstein” reż. James Whale
„Sukces filmu Dracula z 1931 zachęcił
amerykańskich producentów i reżyserów do produkcji nowych horrorów. Po raz
kolejny filmowcy zainspirowali się literaturą, a konkretnie powieścią Mary Shelley.
Film nie jest jednak wierną
adaptacją tego utworu. Na przykład w powieści nie zostało nic napisane o
sposobie, w jaki doktor ożywił ludzkie zwłoki, w filmie zaś wykorzystuje on do
tego elektryczność.
Film zawiera też rozmaite efekty
akustyczne zwiększające atmosferę napięcia i grozy (jak np. wyładowania
atmosferyczne). Rola Borisa Karloffa przeszła do historii kina grozy, podobnie jak
wcześniej rola Beli Lugosi w Draculi. Na długie lata po emisji filmu postać
potwora nieodłącznie kojarzyła się z twarzą Karloffa i charakteryzacją
stworzoną przez Jacka Pierce'a. Sukces Frankenstaina
zachęcił twórców do nakręcenia kontynuacji. W 1935 roku powstał film Narzeczona Frankensteina z
Elsą Lanchester.”
3.
Ekranizacja
z 1957 „Przekleństwo Frankensteina” reż. Terence Fisher
„Baron Victor Frankenstein przebywa
więzieniu, czekając na wyrok śmierci za zabójstwo. Próbuje uniknąć egzekucji
opowiadając spowiednikowi o swoich naukowych eksperymentach. Ich efektem było
ożywienia martwego ciała. Powstał w ten sposób stwór, którego mordercza natura
doprowadziła do tragedii...”
4.
Ekranizacja
z 1994 roku „Frankenstein” reż. Kenneth
Branagh
„1794 rok. Załoga statku żeglującego
w pobliżu Arktyki bierze na pokład nieznanego mężczyznę, a w tle słychać
tajemnicze odgłosy. Ów mężczyzna przedstawia się kapitanowi jako Wiktor
Frankenstein i opowiada mu o swojej historii oraz o tym jak trafił na statek.
Okazuje się że stworzył on potwora z ludzkich szczątków który szuka towarzyszki
życia”
Zamieszczone
powyżej opisy pochodzą z Wikipedii, jednak w necie można znaleźć wiele recenzji, gorąco polecam np.: http://film.onet.pl/artykuly-i-wywiady/frankenstein-nie-straszyl-prawie-20-lat/z45wf
Konkurs trwa
do 22.02.2014r.
Głosy oddajemy poprzez wskazanie w
komentarzu, który z filmów w naszej ocenie najwierniej oddaje powieść.
Nagrodą w
konkursie będą pyszne pączki od Dybalskiego (Tłusty Czwartek
już 27.02 :) )
PS. Jak będziecie aktywne to
załatwię do obejrzenia kopie z roku 1994.
Ponieważ Krysia zaproponowała wcześniej konkurs na obżeranie się pączkami i popijanie ich grzańcem nie widzę innego wyjścia niż ustanowić nagrodę w postaci karnetu na godzinną sesję z moim steperem oraz w gratisie paczkę herbatki ziołowej "Figura" ;)
OdpowiedzUsuńA tak poważnie to ja głosuje na pozycję nr 4
OdpowiedzUsuńhttp://www.horror.com.pl/filmy/recka.php?id=1826
Pączki to naprawdę świetny motywator :)
OdpowiedzUsuńAle chyba należałoby obejrzeć wszystkie ekranizacje, żeby się jakoś ustosunkować?
I to jest ten słaby punkt. Trzeba popytać znajomych i przyjaciół królika, może ktoś gdzieś coś ma. Bo jak obejrzymy tylko jedną ekranizację, to nie będziemy obiektywne.
A kopię załatw koniecznie
W Internecie jest wiele dobrych i obiektywnych recenzji na podstawie, których można próbować zagłosować, nie mniej jednak jeśli bardzo będziecie chciały postaram się zdobyć wszystkie cztery wersje :)
OdpowiedzUsuńPo przeczytaniu streszczeń poszczególnych ekranizacji, przychylam się do zdania Karoli, że najlepsza była wersja z 1994 r. Chociaż ta z 1910 też chyba była niegłupia.
OdpowiedzUsuńRozumiem, że przedstawienia teatralnego z moim ULUBIONYM nie bierzemy pod uwagę?
Pewnie dlatego, że wiecie jak bym głosowała, hihihi
Daj mi trochę czasu a wymyślę taki konkurs, w którym będziesz mogła do woli głosować na ULUBIEŃCA :)
OdpowiedzUsuńTrzymam Cię za słowo :D
OdpowiedzUsuń