Chciałam od razu przeczytać drugi list, ale po nocnych
ekscesach, mój organizm domagał się doładowania w postaci posiłku. Jan doszedł
do takich samych wniosków i już po chwili jedliśmy pyszną jajecznicę. Przy
kawie zaczęliśmy czytać drugi list. Był zaadresowany „Do rodziny
Aleksandrowskich” i został napisany odręcznie:
„New York styczeń
1966
Nazywam się
Stefan Nowicki i w młodości znałem Franciszka Aleksandrowskiego.
Zaprzyjaźniliśmy się podczas jego pobytu w Paryżu w 1889 roku. W okresie tym interesowały
mnie jedynie nowinki techniczne i światowa wystawa, Franciszek podziela te
zainteresowania i w pierwszym okresie jego pobytu byliśmy praktycznie
nierozłączni. Jednak z upływem czasu, coraz częściej był nieobecny myślami
podczas całonocnych kawiarnianych rozmów, a wkrótce zaczął wymykać się z
naszych spotkań. Myślałem, że poświęca ten czas na samotne zwiedzanie Paryża
lub inne przyjemności, które oferowało to miasto. Byłem w błędzie. Tuż przed wyjazdem
zwierzy mi się, że zakochał się i wraca do domu, aby omówić z ojcem
kwestie ożenku. Nie powiedział mi jednak kim była wybranka jego serca. Dwa
miesiące później, naszą rodzinę spotkało wielkie nieszczęście i zapomniałem
zupełnie o tych wydarzeniach. Od tego czasu utrzymywaliśmy z Franciszkiem
kontakty jedynie na polu naukowym. Nigdy nie wspomniał o swojej paryskiej
miłości. Był wspaniałym architektem, dlatego też z żalem przyjąłem wiadomość o
jego śmierci w roku 1934r. W roku 1960 zmarła moja siostra. Z domu opieki w
którym przebywała przekazano mi wszystkie jej rzeczy osobiste, wśród nich listy
i dzienniki. Pomimo choroby, która rozwijała się w niej od najmłodszych lat
(pobyty w sanatorium nie były niczym innym niż próbą izolacji w gorszych
okresach choroby Bleulera) z zapałem pisała dzienniki. Trochę czasu mi zajęło
zapoznanie się z nimi. Długo zastanawiałem się czy ujawnienie zdobytej przeze
mnie wiedzy ma jakiś sens. Wszystkie zainteresowane osoby już nie żyją. I wtedy
przez przypadek spotkałem dawnego kolegę, w trakcie wspominania dawnych czasów,
opowiedział mi o swojej ostatniej rozmowie z Franciszkiem, o jego smutku i
zawale serca. Doszedłem więc do wniosku, że Waszej rodzinie jestem winien
prawdę jako swego rodzaju dziedzictwo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz